Dziennik pokładowy. (7) Och Žuljana, błękitne niebo i…

Co by tu nie napisać och i ach było tego dnia wiele. Zaczynając od pobudki, bo kiedy widzisz w światle dziennym a nie w świetle reflektorów kampera, gdzie zaparkowałeś na noc, to kiedy och jest miłe to jest dopiero miło od rana! Skrzyżowanie dróg i krzyż, a dookoła rzędy winogron, i nie ma co się dziwić, że tak dobrze się spało i wstało!

Po tak wspaniałej pobudce była jeszcze lepsza kąpiel w Žuljanie, och Žuljana!!! Ten kolor wody jak nieba, piasek, wciągająca cisza, zanurzasz się i jesteś w niebie, tak ciepło że ten czas może rozciągać w nieskończoność, i ta myśl która do dzisiaj telepie się w najprostszych marzeniach- oprócz błękitnego nieba w Žuljanie i tej wody w Žuljanie nic więcej już nie potrzeba!

Wiem, wiem, są limity moczenia w wodzie, Dubrownik i inne sprawy czekają, już dosyć o wodzie…i tak wynurzywszy się z tej nieziemsko cichej i błękitnej wody stanęliśmy w obliczu gmatwaniny uliczek Dubrownika, na których było wszystko!

Wieczorem po zgiełkach Dubrownika chłodzimy się w Prapratno zaparkowawszy kampera na darmowym miejscu ( 42.814778, 17.679151 ) przy zejściu na plaże. Plaża piaszczysta, dobrze się pływa, ale to nie Žuljana!

Ach Žuljana!!!

Na noc zatrzymujemy się przy kapliczce świętego Antoniego, dobre miejsce na nocleg na leśnej polanie.

Ania, Chorwacja 2018

cdn