Paryż zawsze przyciągał mnie poprzez książki i filmy, które się tu rozgrywały, poprzez mieszkających tu artystów. Zawsze podczas wizyty w Paryżu zakładam literackie okulary i tak piję espresso w Le Select, spaceruję uliczkami Montmartre, spaceruję lewym brzegiem Sekwany…lub płynę bateau mouche.
Płynąc, przypominałem sobie akurat scenę z „Przed zachodem słońca” – filmu opowiadającego historię chyba najbardziej rozgadanej pary w historii kinematografii. Chodzą po Paryżu i rozmawiają, siedzą w kawiarence i rozmawiają, płyną Sekwaną i rozmawiają…
Rejs bateau mouche prowadzi nas po jednych z najbardziej znanych zakątków Paryża – Pont Alexandre III, wieża Eiffela, Notre Dame… Kiedy siedzieliśmy na zalanym słońcem pokładzie, ludzie idący bulwarem machali do nas przyjaźnie i krzyczeli pozdrowienia. I to wcale nie jedna osoba. Każdy. Naprawdę każdy. A jak komuś nie chciało się machnąć, wszyscy na statku machali do niego tak długo, aż zmiękł.
Przyjemnie. Bardzo przyjaźnie. Rajsko. Przypominało to pozdrowienia „Buen camino”, które już niedługo mieliśmy wypowiadać.
Mikołaj, Francja, lipiec 2015