Spotkanie z Aleksandrem Dobą

– Czy macie czasami wrażenie, że ktoś was obserwuje ? Aleksander Doba,  zadaje to pytanie słuchaczom spotkania w Sali Wielkiej Dworu Artusa w Toruniu. Wszyscy wpatrują się w niego- A więc wyobraźcie sobie- kontynuuje- płynę po pustym oceanie i czuję czyjś wzrok na swoich plecach. Wiosłuję dalej, jednak to uczucie jest bardzo silnie. Ktoś się we mnie wpatruje, tylko kto ? przecież ocean jest całkiem pusty! Uczucie obsesyjnie narasta, obracam się i widzę, odległy ode mnie na jakieś dwadzieścia metrów wielki łeb wieloryba, prawdopodobnie kaszalota. Wpatruję się w jego oczy, to była ona ( śmiech). – Na sali robi się także wesoło.- Tak, płeć poznaję po oczach- dodaje po chwili. Ona miała jakieś 18 metrów długości. Gapiliśmy się  przez chwilę na siebie. Następnie przepłynęła obok i tak się rozstaliśmy. ( śmiech)

Słucham niezwykłych historii Ola, z jego dwóch transatlantyckich wypraw kajakiem. O ćwiczeniu manewru eskimoskiego – czyli odwracaniu kajaku po wywrotce- czym można także wywołać wiele śmiechu na rzece, zwłaszcza gdy jest to zabieg zamierzony. Pojawiasz się i znikasz i jest wesoło- dodaje podróżnik. Na sali co rusz słychać śmiechy.

Ktoś zadaje pytanie, które pewnie męczy każdego uczestnika spotkania – Jak Pan sobie radził z ciszą ?  Pierwsza wyprawa kajakowa trwała 99 dni (2010-2011), druga 167 dni ( 2013-2014) w najszerszym miejscu Oceanu Atlantyckiego. Tyle dni w ciszy i samotności na Oceanie. – Odzywałem się do ptaków i ryb, śpiewałem, wiedziałem, że przecież w końcu natrafię na ludzi – odpowiada kajakarz.

Aleksander Doba, swoim kajakiem podczas drugiej wyprawy przeżył około 50 burz, które trwały najczęściej około 2-3 godzin,  choć bywały też burze 7-godzinne. Walczył z 7 metrowymi falami, poznawał obce gwiazdy, jadał się świeże ryby, które same przylatywały mu z morza  z prędkości 90km/ godzinę ( wiem, bo widziałam na zdjęciach zarówno „ich skrzydła”, jak i smakowite sushi Olka), spotykał na oceanie nie tylko kaszaloty, lecz i rekiny,brr, już sam ich widok  działał na mnie przerażająco. Oglądam na przygotowanych slajdach uroczyste powitanie Olka w Ameryce i słucham jego historii, jak cieszył się z tej chwili, gdy po tylu dniach wyprawy mógł powitać ziemię amerykańską ubrany w białą koszulkę z napisem na plecach POLSKA i z orłem na piersiach. Jestem Polakiem.

Łapię się za głowę słuchając o tym jak samotnie płynąc kajakiem, tylko przy użyciu swoich mięśni i wiosła walczył z niesprzyjającymi prądami, w tym z Prądem Zatokowym (Golfsztrom), niosącym 168 razy więcej wody niż największa rzeka świata, Amazonka, u ujścia do Atlantyku. Jednak jak sam mówił podczas spotkania- to właśnie pokonanie tego prądu dało mu największą satysfakcję.

Alensander Doba

Patrząc na tego niewysokiego i brodatego mężczyznę, w którym kryje się taka wola walki i upór można czerpać  dla siebie z takiego spotkania optymizm  i radość życia pełnymi garściami. Podczas pierwszej wyprawy miał 64-65 lata, zaś podczas drugiej 67-68 lat.  Ale to nie koniec jego wyczynów. Podczas spotkania w Toruniu Aleksander Doba zapowiedział swoją kolejną wyprawę Transatlantycką z Ameryki do Europy, na którą zamierza wyruszyć 14 maja 2016. Będziemy trzymać kciuki!

Jeśli będziecie gdzieś nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego, lub też będziecie po nim pływać szukajcie butelki, którą Olek podczas swoich połowinek w trakcie drugiej wyprawy wyrzucił do Atlantyku. Kto znajdzie butelkę z jego listem, tego czeka nagroda. Szukajcie!

Nie wiem, czy wyłowię tę butelkę, wiem jednak, że tego wieczoru odebrałam już swój prezent od Olka, energetyczne i niezapomniane spotkanie.

Ania Wyrzykowska, Toruń, 14.11.2015

Strona Aleksandra Doby www.aleksanderdoba.pl

Aleksander Doba