Gorąca czekolada, ogień w kominku i opowieści

Czy jest coś lepszego niż kubek gorącej czekolady w zimowe popołudnie, kiedy wracasz do domu z chłodnego i wietrznego świata, aby ogrzać się przed kominkiem? Czas naprawdę powinien być wtedy odmierzany takimi kubkami: a ja właśnie odkryłem przepis na gorącą czekoladę, którym jestem absolutnie zachwycony i którym zaraz się z Wami podzielę. Oczywiście nie zabraknie również ognia w kominku, a przede wszystkim opowieści.

Aby przygotować zimowe popołudnie, należy zadać sobie więcej trudu, ale efekt jest tego warty. Niezbędne składniki to:

250 ml mleka migdałowego, 150 ml mleka kokosowego, 4 daktyle, łyżka miodu, laska wanilii, szczypta cynamonu oraz oczywiście 60 g dobrej czekolady, najlepiej 70% kakao

Ogień w kominku

Opowieści

Zamocz daktyle w zimnej wodzie. Powinny się moczyć przez pół godziny. W tym czasie podgrzej na lekkim ogniu mleko migdałowe oraz kokosowe w garnku, dodając czekoladę oraz wanilię. Dodaj łyżkę miodu i szczyptę cynamonu. Gdy czekolada będzie wystarczająco gorąca, wlej ją do odpowiedniego naczynia i zmiksuj blenderem wraz z uprzednio obranymi z pestek daktylami.

Et voilà! Pyszna gorąca czekolada dla dwojga.

Liczę na to, że ogień w kominku już rozpaliliście. Ja zaś dorzucam wiersz-opowieść, który niedawno napisałem, zainspirowany właśnie takim zimowym popołudniem:

***

Nadszedł czas ognia w kominku

opowieści, pomarańczy oraz

gorącej czekolady

czy potrafiłbym zbliżyć się

do tego, który rozdaje wspomnienia

i prosić o coś więcej?

Nie przejmuj się, my również

niedługo wrócimy –

zostały nam jeszcze jakieś

słowa i kroki

zostały nam ulice, kawiarnie

oraz ci bezrobotni prorocy

którzy patrzą w przeszłość, wskazując

właściwą drogę

powiedz mi tylko, dlaczego

to miasto jest dziś tak puste, skąd

przyszli ci wszyscy ludzie

wyjaśnij, czemu klaun

spaceruje ze swoim lustrem

krzycząc tak głośno, aby wreszcie przekroczyć

granicę ciszy

zapytaj, dlaczego miłość i śmierć, na które czekamy

zawsze będą tylko wspomnieniami

chwilowymi jak płatki róży

porozmawiaj ze mną, bo nie wiem

skąd te przebiśniegi w moim plecaku

nie jestem też pewien, czy

musiałem roztrzaskiwać wszystkie latarnie

swoim wołaniem o światło?

Tak bardzo chciałbym, żebyśmy

wrócili, lecz

już nie bardzo wiem, dokąd

czy potrafiłbym zbliżyć się

do tego, który rozdaje wspomnienia

i prosić o kierunek?

Nadszedł czas ognia w kominku

opowieści, pomarańczy oraz

gorącej czekolady

a nam zostały jeszcze kroki i słowa

zostały też ulice –

mam nadzieję, że między jedną a drugą znajdziemy

chwilę wędrówki

Mikołaj Wyrzykowski