Na południu Francji każdy region ma swoje croquants: są to różne wariacje ciasteczek z migdałami, do których, zależnie od tradycji, dodaje się miodu lub cukru, a czasem nawet oliwek, jak w Carpentras. Ciasteczka te podobne są do włoskich biscotti. Dlaczego nazywają się croquants? Parce que on les croque – możecie łatwo wyobrazić sobie dźwięk, jaki powstaje przy ich jedzeniu. Nie bez powodu w regionie Marsylii nazywają te ciastka casse-dents, czyli dosłownie: zębołamacze.
Przepis jest szalenie prosty i szybki. Znalazłem go w prowansalskiej książce kulinarnej Hachette. Wychodzi z niego prawie 50 croquants aux amandes.
Potrzeba Wam:
250 g mąki pszennej
180 g cukru
dwie szczypty soli
dwa duże jajka
łyżka stołowa wody z kwiatu pomarańczy (tradycyjny składnik prowansalskiej patisserie)
180 g migdałów w całości ze skórką
Nastawcie piekarnik na 180 stopni. Wymieszajcie mąkę, cukier i sól, a następnie dodajcie jajka oraz wodę z kwiatu pomarańczy. Wymieszajcie i zaraz dorzućcie migdały. Zaróbcie ciasto.
Teraz wystarczy lekko rozwałkować ciasto na grubość 1 cm. Wytnijcie podłużne paski o długości około 20cm oraz 3 cm szerokości. Wrzućcie do piekarnika na 25 min, aby ciasto lekko się zarumieniło.
Po wyjęciu dajcie mu ostygnąć, a następnie potnijcie paski w ciasteczka, aby przypominały te, które widać na zdjęciu.
Croquants można przechowywać w puszce przez kilka tygodni. Są idealne do herbaty, kawy, lub słodkiego wina. Jeśli macie ochotę, możecie urozmaicić przepis, dodając np. lawendę. Smacznego!