Na chorwackich plażach


Przyznaję, kocham plaże Lazurowego Wybrzeża: skaliste zatoki, barwę wody, Route des Cretes wijącą się skrajem urwiska od La Ciotat do Cassis… i przyzwyczaiłem się do tego wszystkiego. Dlatego w czasie wyjazdu do Chorwacji kręciłem głową z niechęcią, gdy reszta Kudłaczy w Podróży krzyczała: „Jedziemy na najpiękniejszą plażę!”. A jednak, a jednak. Było warto.

Plaże w Dalmacji są najczęściej kamieniste, małe i mniej zatłoczone, nadal mniej turystyczne niż te na Lazurowym Wybrzeżu czy Riwierze Włoskiej. Wszystko zdaje się tam prostsze, bardziej naturalne: wystarczy tylko zatrzymać się na przydrożnym parkingu i zejść po zboczu do zatoki. Pytanie tylko: gdzie się zatrzymać?

Czasem kierujesz się znalezionymi w Internecie rankingami. Wtedy też kierujesz się na Punta Rata, plażę wpisaną przez Forbes na listę 10 napiękniejszych na świecie. Tak, na świecie! I mimo że na początku narzekasz, że na piasku nie ma gdzie stopy postawić, po chwili znajdujesz miejsce dla siebie, bardziej ciche, trochę bardziej z boku, siadasz tam i mówisz: rzeczywiście, rzeczywiście. Można wskoczyć w samolot do Chorwacji tylko po to, by się tu wykąpać.

Na półwyspie Peljesac również zamierzasz pojechać na chwaloną w sieci Plaza Divna, jednak w winiarni po drodze sprzedawca przekonuje, że najpiękniejszą plaża w Europie jest w miejscowosci Zuljana. Nie pozostaje nic innego, jak tylko tam pojechać: woda jest cudownie przejrzysta, a oprócz tego można się przejść się po wzniesieniach wybrzeża, z których co jakiś czas prowadzi ścieżka do małej, osłoniętej zatoki.

Jedziesz do Trpanj i spacerujesz promenadą nadmorską w poszukiwaniu kąpięli błotnych… choć sam spacer promenadą jest już wart tych poszukiwań.

Kiedy musisz odpocząć od degustowania słynnych win z Peljesac, skręcasz na plażę Prapratno. Tak, też jest ładna, czytałeś o niej… ale czasem najlepsze są te, które po prostu zobaczysz z drogi, zaraz potem krzycząc: „Stop, zatrzymaj się, idziemy tam!”.

Od Splitu to Dubrownika droga wije się wybrzeżem, to opadając, to znowu się wznosząc, mija się wiele miasteczek i parkingów, wystarczy więc tylko powiedzieć sobie: „A może tutaj?”, a potem: „Nocujemy gdzieś w pobliżu?”. To właśnie uwielbiam w podróżach kamperem.