To był główny cel naszej podróży, cel najdalej położony – San Giovanni Rotondo – Święty Ojciec Pio. Udało się. Dotarliśmy na miejsce akurat w niedzielę – tak, jak wcześniej sobie planowaliśmy.
Tak wyglądała nasza podróż do tego miejsca. Zrobiliśmy już 2540 km.
Prosto z parkingu podążamy za ludźmi, których przybywa z każdą chwilą coraz więcej. Wysiadają z autobusów, samochodów i idą na Mszę Św. niedzielną do kościoła w San Giovanni Rotondo.
Przed kościołem jest tylko jedno drzewo i ławeczka, gdzie można przysiąść i odpocząć w cieniu.
W kościele specjalne miejsce, konfesjonał gdzie spowiadał św. Ojciec Pio, który miał dar czytania w ludzkich duszach.
Na chórze klęczymy przed wyjątkowym krzyżem. Św.Ojciec Pio otrzymał stygmaty 20 września 1918 roku gdy modlił się właśnie przed tym krzyżem umieszczonym na tym chórze starego kościołka. Rany stygmatów pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat.
Docieramy także do celi św. O.Pio. Franciszkańska prostota, zdjęcia osób proszących o cuda – wcześniej widzieliśmy całe regały zapełnione listami osób proszących o modlitwę i pomoc Ojca Pio. Jeśli czytaliście książki o świętym zakonniku, to na pewno wiecie ile wydarzyło się właśnie w tym pokoju.
W San Giovanni Rotondo udało nam się uczestniczyć we niedzielnej Mszy Świętej. A co z psami, zapytacie? Wszędzie wchodziliśmy osobno – niektórym może to się wydawać stratą czasu, ale dla tego, który zostawał, był to wyśmienity czas na odpoczynek, którego każdy potrzebował.
Nocowaliśmy niedaleko sanktuarium, na płatnym parkingu z serwisem – szukaliśmy jakiejś agroturystyki, ale zgubiliśmy się na ekstremalnych drogach półwyspu Gargano (znowu ten GPS!)i musieliśmy zawrócić tam, skąd wyruszyliśmy. Tuż obok parkingu jest Trattoria la Chalet, gdzie udało nam się obejrzeć finałowy mecz Euro 2012, Hiszpania-Włochy. Tym razem mecz zakończył się długą ciszą, która chyba najwięcej mówiła na jego temat.
ul. Viale Padre Pio, Namiary GPS 41.706834,15.697746
[nggallery id=10]