Pod Wiatr nr 3(168)2013 czerwiec/lipiec 2013, s. 2-3, Mikołaj zdobył I nagrodę w konkursie publicystycznym „My z XXI wieku” organizowanym pod patronatem Stowarzyszenia Sympatyków Dziennikarstwa Młodzieżowego.
Konkurs miał charakter zamknięty– wzięli w nim udział wyłącznie uczestnicy XXI edycji Międzyszkolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikarskich oraz X Studium Reportażu.
Ocalić słowa
Zapragnąłem pójść do antykwariatu. Od dawna fascynowało mnie to miejsce. Traktowałem je jako krainę czarów, gdzie można poznać nowe światy; królestwo ciszy wypełnione rzekami słów, które pragną ożyć; kącik z przeszłością, którą każdy pisarz zamyka w swoim dziele. Zapragnąłem poczuć ten niezwykły klimat i już sobie to wyobrażałem: otwieram drzwi, dzwoni metalowy dzwonek, zapominam o hałasie ulicy i wędruję między regałami ze starymi książkami (ależ one pachną!), zapalam świeczkę, przerzucam pożółkłe stronice, szukając słów dla siebie… Staroświeckie, prawda?
Dlatego po zajęciach w szkole wziąłem swój plecak i wedle wskazówek znajomych ruszyłem szukać antykwariatu. Choć wedle kalendarza nastała już wiosna, na ziemi leżał śnieg, powietrze niczym chłodny sztylet raz po raz dźgało skórę. Poświęciłem dużo czasu, wytrwale krążyłem uliczkami Starego Miasta w Toruniu, z szeroko otwartymi oczami, przez niektóre miejsca przechodziłem nawet parę razy… i nic. Zawiedziony zawiązałem sznurowadła, nałożyłem słuchawki na uszy i pospieszyłem na autobus. Podczas drogi myślałem o ludziach i książkach, o tym, jak bardzo przenikają się, wpływają na siebie, nadają wartości… Gdy wróciłem do domu, dowiedziałem się, że zlikwidowali ten antykwariat.
Dlaczego? Właściwie nikt tam nie chodził…
Bo to dzisiaj niemodne, tak się nie robi, przecież żyje się inaczej. Kiedyś ten, kto czytał książki, to był gość, człowiek szanowany, mądry – każdy chciał taki być, takie były priorytety. Dzisiaj: czytasz powieści? Ale po co? To nudne, tracisz życie, nikt normalny tak nie robi
– co z tego masz?
Jak to co? Zapełniam pustkę. Jestem wrażliwy na to, co dzieje się wokół mnie. Bardziej czuję pewne rzeczy, wzbogacam się. To mój kręgosłup. Każda przeczytana powieść to tak jakby kolejna warstwa, przez którą patrzę na świat. Chcesz poznać człowieka? Wybierz się z nim w podróż, a gdy wrócisz, spójrz na jego biblioteczkę. To jest właśnie klucz. Jeśli dziś czytanie książek nie jest obciachem, to niedługo może się nim stać. Oczywiście dziwacznym byłoby zamknąć się w pokoju i czytać całymi dniami, bo też prawdą jest, że od zbyt wielu przeczytanych książek się ślepnie. Traci się wrażliwość. Im więcej widzę, tym mniej rzeczy jestem pewien i tym więcej chcę poznać.
Bywają takie powieści, które po przeczytaniu będą przez cały czas tkwiły nam w głowie. Staną się naszą częścią, ukształtują nas, ubogacą, nasze życie będzie nimi przesączone. To są prawdziwe skarby. Otwierając książkę, wiążąc się z nią, oddaję jej kawałek siebie, poznaję nowe światy, tak jak podczas spotykania się z ludźmi. Iskrzy się, słowa wzlatują do mnie jak motyle, ożywając, prosząc, bym je ocalił. Ocalił od zapomnienia.
Warto czytać. Czytając, bardziej staję się człowiekiem. Statystyki, jeśli im wierzyć, mówią, że ponad połowa Polaków w czasie roku nie ma żadnego kontaktu z jakąkolwiek książką. Dlaczego? Przede wszystkim brakuje nam czasu, choć chęci pewnie też. Wciąż gdzieś gonimy, żyjemy z dnia na dzień, nie potrafimy się zatrzymać i pomyśleć. Znaleźć choćby godzinę spokoju, zapaść się w głębokim fotelu przed kominkiem, usiąść na ławce w parku i dać się ponieść magii słów. Spróbować rozciągnąć czas, delektować się tą chwilą, nie być niewolnikiem, ale władcą czasu. Nie jest jednak łatwo, potrzeba do tego wewnętrznej siły, energii, by wyrwać się z wyścigu i zwolnić tempo. Tu nie chodzi o to, by było wygodnie, ale prawdziwie. W książkach, tak jak w muzyce, malarstwie, całej sztuce, jest coś niezwykłego, jakby była w nich zawarta cała opowieść życia – są jak lustra. Można się przy nich śmiać, płakać, przeżywać wszystkie emocje – szczęśliwy, kto ma w sobie dziecko, bo potrafi bardziej czuć. Wie, że musi ocalić książki, ocalić słowa, bo jeśli one zginą – zginą również wszystkie wartości, którą sobą prezentują. Dlatego też kończę i idę, wraz ze wszystkimi słowami, które siedzą w mojej głowie. Tymi wypowiedzianymi i niewypowiedzianymi, tymi, które dopiero poznam, które staną się słońcem, kwiatami kwitnącymi przy srebrzystej rzece namalowanej moją ręką, ale nie tylko przeze mnie.
Idę czytać. Idę odkrywać. Idę doświadczać. Idę spotykać.
Idę żyć.
Mikołaj Wyrzykowski, lat 15