Camargue – kraina dzikiego ptactwa, białych koni, licznych stad byków, soli, wielkich plaż, a także pól ryżowych. Oprócz kowbojów na białych koniach również i my przemierzaliśmy te równiny, co chwila zatrzymując campera, gdy przed oczyma pojawiała nam się barwa różu.
Był to nie tyle róż, co róż flamingowy i co więcej: to nic innego, a właśnie flamingi były w niego przystrojone. A gdy poderwały się do lotu…wtedy,podążając wzrokiem za ich kluczem, mogliśmy zobaczyć Miasteczko Camperów na horyzoncie, a dokładniej: na plaży Piemanson.
Gubiliśmy się i ponownie odnajdywaliśmy na asfaltowych dróżkach przecinających zieloną gęstwinę. Nieraz wyciągaliśmy rowery, by dotrzeć tam, gdzie camper stałby się tylko stałym urozmaiceniem krajobrazu Camargue.
Spotkaliśmy półdzikie białe konie z Camargue, żyjące w delcie Rodanu od tysięcy lat. To właśnie te konie widać na malowidłach naskalnych sprzed 15 000 lat, odnalezionych w jaskiniach Lascaux i Niaux.
i dostojne, brodzące w wodzie różowe flamingi.
Były także pola ryżowe. Jedliście już ryż z Camargue ?
Byki, które kiedyś pewnie będą uczestniczyć na corridzie w Arles.
Oczywiście znalazł się także znany i lubiany we Francji Citroen 2cv. Czyżby kowboje dojeżdżali do rancz nie tylko swoimi końmi?