Włochy na trzy collie – dzień 12

Szósta rano pobudka, aby zdążyć jeszcze raz do Rzymu. O godzinie 7:25 chłopaki wyjeżdżają kolejką miejską do Rzymu Termini, a stamtąd autobusem linii 81. Wojtek nie chciał odpuścić modlitwy przy grobie bł.Jana Pawła II.

 

Watykan - bazylika św. Piotra
Watykan – bazylika św. Piotra

Dalszy plan to zamek św. Anioła i pieszy powrotny spacer na stację Rzym-Termini. Spacery po Rzymie weszły nam w krew, a topografia miasta na tym odcinku poznana i utrwalona. Na camperparku o godzinie 13 jemy obiad, a o godzinie 15 wyruszamy w dalszą drogę.

Zamarzyło nam się nocować blisko tego miasta, nazywanego – miasto widmo, osuwające się wraz ze skałą, umierające, żeby jeszcze zdążyć je zobaczyć zanim całkiem spadnie. Mieliśmy jednak problem z parkingiem i z rolnikiem – wydawało nam się, że wszystkie drogi jakby omijają jego agroturystykę. Alternatywą był parking dla camperów obok cmentarza…ale sami wiecie…

Wreszcie udało! się! Znaleźliśmy piękną agroturystykę, z której do Civita di Bagnoregio jest tylko 1 km. Na tyle blisko, żeby dojechać tam rowerami. Właściwie nie trzeba pedałować, bo cały czas zjeżdża się z górki…co innego, jeśli chodzi o drogę powrotną – wtedy ciężko nawet podejść.

 

Civita di Bagnoregio
Civita di Bagnoregio

 

Bagnoregio
Bagnoregio – nocleg

Nocujemy w pięknym miejscu, w którym zaopatrujemy się także w lokalne produkty wyprodukowane u właściciela: wino i ser.

Widok tego sera, jego zapach i smak …co by tu nie napisać, miód w ustach. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie jadłam…

Warto było nie poddawać się i nie parkować koło cmentarza. Zdecydowanie wolę oglądać oliwki, lawendę, kota przysiadłego na czerwonych cegłach. Determinacja została wynagrodzona. Tutaj też panuje spokój…

[nggallery id=12]