Ustawiliśmy campera w równym rzędzie pośrodku innych załóg na parkingu pod dwoma lwami i ruszyliśmy spacerkiem wzdłuż leniwie płynącej rzeki Rodan. Jeśli panorama miasta jest już tak urzekająca, to co mogą skrywają jego uliczki ? Snuliśmy się po Arles…snuliśmy się niczym we śnie.
Snuliśmy się noga za noga jak porażeni i otumanieni….snuliśmy się
Snuliśmy się przysiadając naprzeciw zabytków, przysiadając przy straganach, gdzie zapach lawendy i ziół prowansalskich tworzył upajającą mieszankę
W tym mieście- czas się zatrzymał – a zabytki przysiadły wzdłuż uliczek wyglądając na przechodniów.
Arles – miasto Celtów, Fenicjanów, najważniejsza kolonia rzymska, ulubione miasto Konstantyna, które zostało uznane nawet za stolicę cesarstwa, miasto świętych św. Trofim, św. Hilary, św. Cezary czy św Honorat, miasto królewskie Arles za czasów Rudolfa II, miasto sztuki także malarskiej, gdyż tutaj właśnie zamieszkał i tworzył Vincent van Gogh.
Zajrzyjcie do Biura Informacji Turystycznej, gdzie można nabyć przewodnik ” 5 circuits pour dècouvrir Arles” – a później szukajcie pod nogami oznakowań i wędrujcie pięcioma szlakami
Arles Antique
Arles Médiévales
Arles Renaissance et classique
Arles et Vincent Van Gogh
Arles le circuit du patrimoine mondial
Arles miasto nad leniwą rzeką Rodan
Poniżej: Amfiteatr znajdujący się na liście dziedzictwa UNESCO oddany do użytku w roku 90 n.e
Poniżej: Teatr rzymski znajdujący się na liście dziedzictwa UNESCO, zbudowany pod koniec I wieku p.n.e.
Poniżej: Kościół Świetego Trofima (Saint-Trophime) znajdujący się na liście dziedzictwa UNESCO
Portal kościoła św. Trophima ukazujący sceny sądu ostatecznego na placu Republiki
Poniżej: od środka Kościół Świętego Trofima (Saint-Trophime) znajdujący się na liście dziedzictwa UNESCO- cudowna gra świateł
Poniżej: Plac Republiki w Arles pośrodku stoi strzelisty obelisk otoczony wodą fontanny, ślad po antycznym cyrku wzniesionym przez cesarza Konstantyna II
Kiedy wróciliśmy z powrotem na parking pod dwoma lwami ( collie), Mikołaj ruszył ponownie do Arles rowerem. Kiedy już jadąc rowerem wtopił się całkowicie w pejzaż wieczoru oddałam się fascynującej obserwacji Rodanu oraz słońca, które tego dnia urządziło prawdziwy plenerowy pokaz swoich możliwości.
Nie pamiętam ile czasu tak stałam zachwycona ulotnością chwili i jej barwami. Jakby na zawołanie miałam na niebie samoloty, barkę na wodzie. Tak ulatywał kolejny dzień we Francji.