Na początek było długie przesiadywanie pod katedrą w Mediolanie ( Milano). Dobre miejsce z internetem, aby intensywnie szukać. Potem była kawa. Włoskie espresso wypite w ulicznej kawiarni przed załatwieniem interesu, bo przecież nie można tak iść do urzędu bez spotkania przy kawie. Kawa była tak dobra, że w czasie wypowiadania kolejnych marzeń obowiązkowo dołączyła do rodzinnej listy – włoskie espresso w Mediolanie. Po kawie pozostało ona, włoska vespa piaggo i nasze marzenie, jazda vespą po urokliwych włoskich i francuskich dróżkach.
Wiosną trenowaliśmy na leśnych drogach, wypad nad Wisłę, do lasu.
Ona, włoska vespa zaczepiona do kampera zajechała już do Francji. Teraz oczekujcie naszych relacji- „włoska vespa na prowansalskich dróżkach”.