Jadąc na skuterze nie odczuwam dzisiejszego żaru, choć nadal temperatura wrażeń ma swoje 35 stopni Prowansji. Ciepły wiatr owiewa mnie w czasie jazdy vespą, a śpiew cykad jest wszechobecny także przy pracy silnika. Wjeżdżamy na górę do miasteczka La Cadiere d”Azur. Z tego miejsca można podziwiać wspaniałą panoramę średniowiecznego miasteczka Le Castlellet położonego na przeciwległej na górze wśród zieleni. W centrum La Cadiere d”Azur trwają właśnie przygotowania do uroczystości narodowych, 14 lipca, święta Francji.
Małe stoliczki ustawione tuż przy drodze głównej drodze są już wypełnione ucztującymi, choć na rozstawionej scenie jeszcze samotnie grzeje się w słońcu dumnie wypięty saksofon i rytmiczna perkusja. Tutaj będzie wesoło. Spacerujemy wśród wąskich uliczek, gdzie w zakątkach rosną granaty i figi, a czarny kot sygnalizuje swoją obecność wystawiając z donicy leniwie swój ogon, reszta kota ukryta w ciszy donicy, śpi.
Wsiadamy na skuter i drogą w dół jedziemy na objazd okolicznych winnic. Zachodzące słońce bawi się z winoroślami, cóż za światło. Nasza vespa dzielnie nosi nas z góry i pod górę. Pora wracać, aby zdążyć na zabawę nad brzegiem morza. Wybieramy drogę w lewo. Nigdy tu nie jechaliśmy, ale można jechać tylko za znakami w jednym kierunku. Jedziemy coraz bardziej ciekawi jej celu.
I to było to, o czym zawsze skrycie marzyłam, gdyż okazało się, że nie ma innej drogi tylko MUSIMY przejechać najbardziej centralną, ale i tak nadal wąską, drogą w La Cadiere d”Azur pomiędzy kelnerami wędrujących z tacami pełnymi lokalnego wina, a siedzącymi po drugiej stronie coraz bardziej rozbawionymi gośćmi.
I pomimo iż rozstawione instrumenty nadal milczały na scenie, wszędzie było czuć ogromną radość. Razem z Wojtkiem zaczynamy śmiać się na głos. Ale frajda!
Ania, Francja 14.07.2015
Małgosiu J, dziękujemy za życzenia 🙂