Dziennik francuski. O zachodzie słońca.

Płetwonurkowanie z harpunami pływają tuż pod powierzchnią wody zmącając, co rusz płetwami spokojną, lśniącą złotem toń morza. Granat i złoto. Morze lekko faluje. Przycumowane małe jachty w spokoju czekają na noc. Zachodzące słońce spokojnie domalowuje kolejne kolory obrazu. Siadamy na kamieniu, żeby lepiej zachować w pamięci pociągnięcia pędzlem tego malarza.

WP_20150716_047-1WP_20150716_089-1

Mężczyzna z plecakiem na ramionach, wskoczył na szeroką deskę i z wiosłem w ręku wyrusza w morze. – Czyżby wiózł prowiant na którąś z przycumowanych łódek? – zgadujemy głośno powód jego podróży. Dodaje on naszemu obrazowi kolejnych szczegółów, podobnie jak nurkowie, którzy zaczynają wychodzić z wody na skałę oddaloną nieco od brzegu, aby dołożyć do siatki kolejną złowioną rybę.

WP_20150716_093-1

Pływający na desce mężczyzna wchodzi w złoto święcącego słońca, i płynie dalej do odległej kilkanaście kilometrów plaży. – Z plecakiem? po co on płynie? wraca do domu? do dziewczyny?- to takie nasze wieczorne zagadki obrazu.

W drodze powrotnej do kampera mijamy pola rosnących w równych rzędach winorośli, ziemia pachnie jeszcze słońcem. Wypijamy ostatnia szklaneczkę szlachetnego wina Prowansji. Cykady stopniowo milkną.

– Słyszysz pozostała jeszcze jedna i cykoli, a jaki ona ma teraz donośny głos – komentuje Wojtek. Nadsłuchuję ostatniej cykady dnia dzisiejszego. Wreszcie i ona cichnie. Nastała noc.

Ania, Francja, 16.07.2015