Dołączyłem do Filipa i Andrzeja, który rzucił do mnie „Jak tam Ci idzie droga, bracie?”. Bracie? Kiedy ostatni raz słyszałem te słowa? Chyba tylko tu, na Camino, albo w Taize. Zaraz potem Filip zaproponował, byśmy zwolnili i zobaczyli, jak radzą sobie osoby z tyłu. Oliwia nie przeszłaby sama ostatnich kilometrów. Andrzej wziął jej plecak, a ona sama wskoczyła Filipowi na ramiona. Wyszliśmy razem, a więc i razem musieliśmy dotrzeć do Santiago.
Mikołaj, Hiszpania 2015