02.08.2015 Niedziela „Krótka historia czasu w Taize”

(…) Jest przed północą. Skaczemy, i nie wiem już, czy krzyczymy, czy śpiewamy „Let it be”. Twarze przesuwają się jak obrazy w kalejdoskopie. Zaraz przychodzi znajomy z Holandii, którego nie znam, ale tutaj wydaje mi się, jakby znał wszystkich – i uczy nas nowej gry. Zdziera sobie gardło i my wszyscy też. Pył unosi się z ziemi razem z burzą oklasków. Na chwilę uciekam z jednej zabawy, aby utonąć w innej: po drugiej stronie Oyaku franciszkanie przynieśli gitarę, grają, śpiewają i tańczą, a tłum ludzi razem z nimi. Dołączają się również siostry zakonne, które przyjechały do Taize na tydzień osób konsekrowanych. Zdaje się, jakby ta noc nie miała końca ani początku. (…).

Mikołaj Wyrzykowski, Taize, lipiec 20115