Dlaczego Oviedo? Od początku fascynowało mnie Camino Primitivo (niektórzy śmieli twierdzić, że takie camino nie istnieje), które zaczyna się właśnie tutaj. Teraz mogę potwierdzić: primitivo istnieje. My jednak nie wybraliśmy tej drogi, bo choć jest podobno najpiękniejsza, jest też najtrudniejsza. I jeszcze jedno: ma tylko 300 km. A my chcieliśmy przejść 365. Cały rok. Jeden dzień, jeden kilometr.
Oviedo to cudowne miejsce. Barwne kamienice, kwiaty, place z platanami, ludzie, którzy siedzą, piją i rozmawiają w kawiarenkach, soczyście zielony park oraz katedra, spod której zaczyna się Camino Primitivo oraz Camino del Norte, czyli to, które wybraliśmy, prowadzące tuż nad oceanem. Kanadyjczyk, którego spotkaliśmy tydzień później, wyjaśnił że w katedrze znajduje się jeden ze srebrników Judasza oraz, uwaga, mleko Maryi, którym karmiła Jezusa. Przy wymienianiu tej drugiej relikwii Kandyjczykiem wstrząsnął napad śmiechu. Do dziś nie wiem do końca, co miał na myśli. Napady śmiechu wstrząsały nim co chwila, bez większego powodu.
Faktem jest, że w katedrze znajduje się sandał św. Piotra oraz chusta, która po śmierci miała przykrywać twarz Jezusa. Badania potwierdziły, że odbija te same rany, co Całun Turyński.
Spacerując ulicami Oviedo, przy jednym barze zobaczyliśmy mężczyznę nalewającego cydr w dość karkołomny sposób: butelkę trzymał nad głową, a szklankę na wysokości bioder i powoli przechylał butelkę, strumień trunku opadał wprost do szklanki, a w tym samym czasie mężczyzna patrzył dokładnie przed siebie. Na początku myśleliśmy, że się po prostu popisuje. Potem przeszliśmy dalej i zobaczyliśmy kolejnego. Dobra, drugi też może się tak bawić. Ale kiedy w każdym kolejnym barze widzieliśmy, że kelnerzy właśnie tak nalewają cydr, doszliśmy do wniosku, że to musi być jakaś lokalna tradycja.
Rzeczywiście. Oviedo oraz cała Asturia słynie z cydru i nalewa się go właśnie w taki sposób: napój, uderzając o ściany szklanki,pieni się, utlenia i zyskuje dodatkowe walory smakowe. Czasem trochę cydru wyleje się na chodnik, ale to nic. Może trzeba go trochę zmarnować, wtedy smakuje jeszcze lepiej. Podawany jest na raz, co podobno jeszcze bardziej wzmaga doznania smakowe.
Oviedo było spokojne, błogie, rozmarzone. Kolejne dni nie miały już być takie same. Trzeba będzie zmienić tryb funkcjonowania na tryb pielgrzyma.
Mikołaj Wyrzykowski
PS. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Oviedo, poszukajcie pomnika Woody’ego Allena. My na niego nie trafiliśmy, ale jest tu popularny. Samo Oviedo jest zresztą galerią sztuki na wolnym powietrzu, znajduje się tu około 100 rzeźb. Allen spaceruje po mieście, gdyż właśnie tutaj kręcił kilka scen do filmu „Vicky Cristina Barcelona”. Nawiasem mówiąc, chyba jego najdziwniejszy film, jaki widziałem.