Les calanques de Cassis

To najpiękniejszy odcinek Lazurowego Wybrzeża. Nie Saint Tropez, Cannes czy Nicea, ale właśnie skaliste brzegi i urwiska pomiędzy Marsylią a La Ciotat. Francuskie fiordy – ukrytą pomiędzy nimi perełką jest miasteczko Cassis.

Cassis to też bardzo turystyczne miasteczko. W kolorowym porcie tłumy turystów wyczekują swojej kolejki, aby wsiąść na łódkę i odkryć słynne calanques, czyli wtulone w nagie skały, rajskie zatoki.

My oczywiście wybraliśmy inny sposób.

Z moim plecakiem z Camino poszedłem do Office du tourisme zapytac, jak dotrzeć do calanques. Dostałem mapkę i wskazówki, przy tym wypowiedziane z naciskiem: „To nie jest zwyczajny spacer. Należy zabrać buty trekkingowe.” Dobrze, mówię, w porządku, rozumiem.

Po jakimś czasie pani zlustrowala mnie wzrokiem i powtórzyła to zdanie dwa razy. Chyba moja hawajska koszulka nie była dla niej zbyt przekonująca.

Ale miała rację. To rzeczywiście nie był zwykły spacer.

Skały, urwiska, ostre zejścia, a przy tym żar lejący się z nieba. Czysta rozkosz (bez ironii, naprawdę).

Bo calanques są tego warte. Po godzinnym marszu pływanie w intensywnie lazurowej wodzie wśród skał jest bezcenne.

Najpierw maszerujemy wzdłuż Port Miou, gdzie na wodzie wrzynającej się w ląd stoją łódki. Dojście do pierwszej calanque nie jest trudne, ale druga to już zejście ekstremalne. Polecam.

Więc opuśćcie główne plaże, zdejmijcie laczki, załóżcie buty trekkingowe i w drogę!

Pamiętajcie tylko, żeby wrócić. Powrót wymaga największej siły woli.

Mikołaj Wyrzykowski

DCIM100MEDIA

DCIM100MEDIA

DCIM101MEDIA

DCIM100MEDIA

DCIM100MEDIA

One thought on “Les calanques de Cassis

Comments are closed.