Najgorsze bywa czekanie. Kiedy nie wiesz jak się zakończy historia. Czy znajdą się części, czy majster naprawi, kiedy znowu odpalisz kampera i poczujesz jak świat za oknem porusza się. Widok naszego kampera bez koła, stojącego na drewnianej palecie nie należał do przyjemnych. Zrobione zdjęcie skasowałam. Nie będzie więc zdjęcia.
Tak, wyobraźcie sobie majster wpakował nasz kamper na paletę i tak unieruchomieni musieliśmy jakoś oczekiwać nadejścia kurierem części do naszego domku. Tuż przed warsztatem na palecie spędziliśmy kolejny dzień. Chcąc nie chcąc urozmaiciliśmy go jazdą skuterkiem do Ansbach i maszerowaniem. Egzotyczne drzewa w białych skrzynkach, równo posadzone drzewa w parku i okazały jarmuż w centralnie położnym parku.
I tak mija nam 4 dzień oczekiwania na zmianę. Jak na razie nadal na tym samym miejscu czyli w Ansbach.
04.10.2016 (wtorek) Ansbach
Z samego rana zamiast kuriera z naszą częścią przyjeżdża do warsztatu kobieta z grasującymi myszami w samochodzie. Znalazły sobie niezły domek. Wystawiana przez nią łapka na myszy z serkiem, kiełbaską nie pomaga. Cwaniary.
Pijemy poranną kawę spoglądając na wjazd do warsztatu. Kurier był dzisiaj wytęsknioną przez nas osobą. Przyjeżdżając rozgrzał atmosferę, uruchamiając procedurę zdjęcia kampera z palety i nieco wyczyszczenia naszego portfela.
Wreszcie w piątym dniu naszego oczekiwania w Ansbach i trzydziestym trzecim dniu naszego wyjazdu na winobranie na winnice na Lazurowe Wybrzeże i do Burgundii wyruszamy do domu. Dojeżdżamy do domu tego samego dnia. W drodze planujemy kolejne wyprawy kamperem.
05.10.2016