Dotarliśmy do Porto koło południa. W czasie dwóch godzin drogi autostopem trochę jeszcze odsypiałem nieprzespaną noc w Lizbonie, a trochę próbowałem rozmawiać z wiozącym nas Portugalczykiem, który mówił wyłącznie po portugalsku. Dowiózł nas do samego centrum, do dzielnicy Ribeira, od której najlepiej zacząć zwiedzanie miasta. Mieliśmy przed sobą jeszcze pół dnia i mnóstwo rzeczy do zobaczenia. Pytanie brzmiało: co teraz?
Jeśli wylądujecie kiedyś w Porto tak jak my, staniecie pewnie przed tym samym problemem. Jeśli do tego będziecie pielgrzymami, pierwszy krok macie już z głowy: trzeba przecież pójść do katedry, wejść do środka i, jeśli stąd startujecie, przybić pierwszą pieczątkę w credencial. Wtedy możecie iść dalej.
Tuż obok znajduje się dworzec kolejowy Sao Bento, którego wewnętrzne ściany wyłożone są przepięknymi azulejos: są to płytki ceramiczne, na których malowane są biało-niebieskie obrazy. Spotkacie je później w całym Porto, na mniejszą lub większą skalę. Azulejos z dworca Sao Bento to dzieło Jorge Colaco, który na 20 tys. płytek przedstawił historię Portugalii, uwiecznił jej naturę oraz różne sceny z życia codziennego. Robi ogromne wrażenie. Tym większe, że nie jest to muzeum, a działający od początku XX wieku dworzec, na którym nadal znajdują się 4 perony oraz stacja metra.
W porze obiadowej macie przynajmniej dwie możliwości: pierwszą jest pójście na fracesinhę, czyli pochodzącego właśnie z Porto zabójczego portugalskiego tosta z kilkoma rodzajami mięsa, serem, w sosie i czasem jeszcze z frytkami; drugą jest ta, którą my wybraliśmy, czyli odwiedzenie Mercado do Bolhao. To największy rynek Porto, na którym znaleźliśmy niezwykle słodkie pomarańcze, pyszne chleby i słynne, a przy tym bardzo tanie kiełbaski chourizo. Polecam przejść się po rynku i pogadać ze sprzedawcami, aby zebrać dla siebie jakiś obiad.
O ile nie boicie się tłumu turystów, zajrzyjcie do Livraria Lello, która została uznana za najpiękniejszą księgarnię na świecie. To właśnie ona zainspirowała J.K Rowling do stworzenia ruchomych schodów w Hogwarcie… sami możecie zobaczyć, dlaczego.
Schodząc w dół obok Wieży Kleryków, najwyżej wieży kościelnej w Portugalii, możecie zagubić się chwilę w uliczkach Ribeiry, aby na końcu dojść do rzeki Douro i przejść na jej drugi brzeg, do Vila Nova de Gaia, gdzie znajdują się siedziby znanych producentów wina porto. Mnóstwo turystów odwiedza winiarnie i udaje się tam na degustację.
My zaś posiedzieliśmy chwilę nad brzegiem Douro i ruszyliśmy w drogę do Albergue Via Portuscale, po raz pierwszy kierując się symbolem muszli oraz żółtymi strzałkami,