Dziennik pokładowy. Lornetka, błotna kąpiel i mur niechiński (6)

Budzę się i wyglądam przez okno kamperowe, zasnęłam w gaju oliwnym i obudziłam się w gaju oliwnym, to już coś, bo nie zawsze tak bywa, ale o tym w innym odcinku będzie! Kamperowe śniadanie smakuje jakoś inaczej. Dzisiaj prujemy naszym domkiem na półwysep Pelješac . Po drodze czarują nas widoki o których stale marzę zamykając oczy.

Szybka kąpiel, poszukiwana wolnej łódki aby dopłynąć do małej wysepki na mszę święta i drożdżówka w kształcie lornetki. Jeśli macie ochotę się zapytać, to smakowała widokowo.

Parkujemy gdzieś przy drodze aby wznieść kolejny toast radości podczas gdy Mikołaj kręci się nad pbiadem w zielonym fartuchu z papryczkami Pimientos de Padron. Stoję na drewnianej palecie ustawionej pod oknem. Okno na całą szerokość otwarte. Śmiechy, zapach pomidorów, fig miesza się z rozmowami. To takie wielkie piękno małych chwil. Mikołaj zaraz rusza pieszo na 5 km mur niechiński prowadzący z miejscowości Ston do Mali Ston , a my do Saliny w poszukiwaniu pól soli i za zapachem przydrożnych fig.

Dzisiaj gna nas dalej na Półwysep Pelješac do miasteczka Trpanji, gdzie w odległości 7 km mieści się ponoć bajkowa Plaża Divna . I przyznać muszę, że ta plaża pozostała dla nas nieodkryta, gdyż dopiero o zachodzie słońca dotarliśmy do Trpanji. Zaparkowaliśmy domek na bezpłatnym parkingu ( 43.010251, 17.269107 ) i wskoczywszy w stroje kąpielowe ruszyliśmy na poszukiwanie zdrowotnego błota.

I wreszcie błoto było i była zabawa zabawa zabawa

Niedomyci ale szczęśliwi wracamy do kampera i w drogę, Parkujemy gdzieś pośród winogron na skrzyżowaniu małych dróżek, pod krzyżem, dobre miejsce na spokojny sen. Jem kolację i nie wiem kiedy zasypiam. Dzisiaj było mokre, słone, niechińskie i błotne.

Ania, Chorwacja 2018

cdn