Rano biegamy po camperparku ( www.rome-camper.com). Bardzo polubiliśmy to miejsce, przyjazne psom. Dzisiaj Wojtek pozostał z collie, żeby się razem z nimi relaksować, w tym czasie pozostała część rodziny wyruszyła ponownie na podbój Rzymu.
Na dworcu Rzym Termini kupiliśmy bilety na autobus miejski, żeby skrócić sobie nieco drogę na Watykan. Najpierw jednak wyruszamy na pieszo do bazyliki Św. Jana na Lateranie. Trasa licząca około 2 km czyli ok. 23 minutki spaceru.
Bazylika św. Jana na Lateranie – katedra biskupa Rzymu, jedna z czterech bazylik większych.. Bazylika była częścią rezydencji kolejnych papieży od roku 313. Po przeniesieniu siedziby przez Benedykta XI do Perugii, a następnie (podczas pontyfikatu Klemensa V do Awinionu) Lateran został spalony (1308) i ograbiony]. Dlatego papież Grzegorz XI wracając z Awinionu przeniósł siedzibę na Watykan.
Bazylika przepiękna, poczynając od posadzki. Mnie zachwycił taki gołąbek.
Naprzeciw Bazyliki znajdują się Święte schody, liczące 28 stopni, po których można wchodzić tylko na kolanach. Zgodnie z legendą pochodzą one z pałacu Poncjusza Piłata. Jezus Chrystus miał po nich być prowadzony na sąd.
Scala Santa (wł. Święte Schody) –Schody te przywiezione zostały z Jerozolimy do Rzymu w r. 326 przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna I. Znajdują się one w pochodzącym z XVI w. budynku, położonym naprzeciwko Bazyliki Św. Jana na Lateranie, wzniesionym w r. 1589 na polecenie papieża Sykstusa V. Prowadzą do kaplicy San Lorenzo, w której znajduje się acheiropoieton. Obecnie pokryte są drewnianą okładziną i wolno nimi wchodzić tylko na kolanach.
Przed bazyliką wynajdujemy przystanek autobusowy, na którym wsiadamy w autobus linii 81, aby dojechać do Watykanu. Obsługa kasownika sprawia nam niemałą trudność. Całe szczęście zostajemy wyręczeni przez pasażerów. Trochę włoskiej techniki i już człowiek potrzebuje pomocnej ręki. I to nie jednej!
Droga autobusem jest bardzo widokowa. W czasie jazdy starszy Włoch, który dowiedział się, że jesteśmy z Polski, opowiadał nam o mijanych zabytkach. W takich wypadkach wszystko się rozumie.
Wysiadamy na przystanku końcowym tuż pod murami Watykanu, na placu Risorgimento.
Najpierw stoimy w długiej kolejce chętnych do wejścia. Wszystkie torby są dokładnie sprawdzane przez urządzenia, aby nie wnosić do środka nic niebezpiecznego. W tłumie ludzi można się zagubić. Zwłaszcza, że są w nim zwykli oglądacze różnych narodowości i wyznań. Znajdujemy chwilę skupienia przy grobie naszego Papieża bł. Jana Pawła II, który jest z prawej strony bazyliki, tuż przy Piecie.
Mikołaj postanowił także wejść na kopułę bazyliki. Wejście kosztuje 7 euro.
Widok Rzymu z lotu ptaka jest niezapomniany.
Zwłaszcza Plac św. Piotra…
Chociaż Rzym na każdym rogu potrafi zadziwiać. A co dopiero z góry. Ale włoskie miasta i miasteczka, już tak mają.
Po zjedzeniu obiadowej pizzy ruszamy do Muzeum Watykańskiego. Wejście ulgowe do muzeum i kaplicy sykstyńskiej kosztuje 15 euro. A patrzenia i podziwiania najmniej na trzy godziny.
Rysunek: Plan Muzeum Watykańskiego, auor Amadalvarez, link
Wracamy na pieszo trasą wytyczoną przez zabytki od Bazyliki św. Piotra do Rzym Termini.
Do camperparku wracamy wieczorem. Wojtek zrelaksowany. Wyspał się, poczytał, pochodził z collie, my padamy ze zmęczenia. Ale co widzieliśmy, to nasze.
[nggallery id=11]