Lukka ( po włosku Lucca), tutaj postanowiłem zanocować w drodze powrotnej i nieco odpocząć po walce ze smokiem, o tym już wkrótce.
Odczepiłem rowerek od campera i pojechałem na miasto. Aż tu nagle….przypadkowo i niespodziewanie zobaczyłem kobietą, która piekła kasztany. Taak, piekła kasztany i potrząsała je nad ogniem wydając przy tym charakterystyczną muzykę.
I tak kupiłem i smakowałem kasztany po raz pierwszy. Wracając z Francji przez Włochy.