Pamiętam, jak wracaliśmy do domu z naszych wielkich, włoskich wakacji, a nie mając nic szczególnego do roboty podczas jazdy nudnymi, niemieckimi autostradami, zastanawialiśmy się, gdzie pojedziemy w przyszłym roku.
-
Może znowu Włochy? – Królowa Rudych Smoków, wprost nie mogła się oderwać od tego kraju. Z odtwarzacza głośnym strumieniem płynęły piosenki Drupiego, mama nuciła je niewinnie.
-
Hm…Hiszpania albo…Norwegia? – Skaczący po Falach ma tak duży rozstrzał, że zwykle później jego wybór pada na coś, o czym wcześniej zupełnie nie myślał.
- Foto: Francja, gdzieś na winnicy
-
Jedziemy do Francji – wcale się nie pytam, tylko oznajmiam. Nawet nie za bardzo wiedziałem, po co, nie miałem pojęcia, czym dokładnie Francja może mnie przyciągnąć. Po prostu czułem wewnętrzną potrzebę, by tam pojechać. I postawiłem na swoim.
-
No nie wiem, czy to dla nas… – Królową Rudych Smoków dręczy wątpliwość.
-
Zobaczymy – ucina Skaczący po Falach, jakby przeczuwając wydarzenia, które już za rok staną się faktem. Przed naszymi nosami przemyka kolejne 200 km.
W sklepiku szkolnym, gdzie ludzie tłoczą się w kolejce, by kupić jakąś przekąskę i zamienić parę słów z Panem Bunio, ktoś ze znajomych wspomina o wakacjach, przerywając tym samym niekończące się dyskusje dotyczące wyboru liceum.
-
Bez kitu…naprawdę? – nie może się nadziwić, po czym zwraca się do mnie. – Mikołaj, a ty gdzie jedziesz? Masz już jakieś plany?
-
Francja – odpowiadam zwięźle, lustrując twarze obecnych. Szturcham kumpla, by lepiej poszedł odrobić lekcje do Czarnego Rowu.
-
A na jak długo?
-
Miesiąc, ale znasz mnie, jak się rozpędzę, to może i całe wakacje.
Foto. Na Lazurowym Wybrzeżu, Francja 2013
Moment ciszy. Kilka głów bliżej się ku mnie nachyla.
-
Eeee…hm…a jak ty to robisz, Mikołaj? – pyta koleżanka, która jest moją Biblioteczką Najlepszych Książek i której chyba nigdy nie prześcignę w czytaniu.
-
To się tak po prostu dzieje, sam nie wiem…
Gdy rozlega się dzwonek na lekcje, przez ogólny tumult i głos kolegi, który próbuje mi wytłumaczyć kolejną ze swoich zakręconych teorii, przedziera się do mnie jedna myśl: rzeczywiście, jest coś, co ciągnie mnie do robienia rzeczy daleko odchodzących od zwyczajności…
Rodzi się pytanie: dlaczego akurat Francja? To prawda, jadłem kiedyś żaby w pewnej knajpce w Toruniu, ale to chyba nie przeważyło szali…
Foto: Francja, Le Cap Canaille
Jestem Wchodzącym po Schodach, więc wykonuję kolejne kroki w rytm muzyki, szukając czegoś, co w tamtych stronach nazywają joie du vivre.
Foto: Francja, Le Cap Canaille
Mikołaj Wyrzykowski
Wspomnienia francuskie 2013