Za sprawą czytanej książki spadły na mnie znienacka dwie myśli niczym solidne uderzenie w głowę. Jestem w Londynie, na parkingach widzę zaparkowane vespy, tak nie mylicie się…vespy w Londynie i śmieję się czytając popularny włoski dowcip. Do Neapolu przyjeżdża biznesmen i widzi śpiącego chłopca na ławce w porcie.
– Z czego żyjesz ?- będą zaciekawiony spotkaniem i jak na prawdziwego biznesmen przystało pyta się go.
– Ryby łowię- odpowiada chłopiec siadając na ławce.
Biznesmen, jak kto na prawdziwego biznesmena przystało odpowiada mu:
– Chłopcze, to ty powinieneś łowić tych ryb więcej i więcej, a nie tak leżeć sobie na ławce. Ja na twoim miejscu bym łowił i łowił, żeby kupić sobie łódź. Potem bym kupić jeszcze więcej łodzi. Potem piękny dom. Wreszcie po latach łowienia, latach trudu i poświęceń, mógłbym przejść na emeryturę i odpocząć sobie, nogi wyciągnąć i poleżeć.
Chłopak patrząc na biznesmena wyrzuca z siebie szybko krótką odpowiedź
– Ale ja to mogę robić już teraz!
Powtarzam przeczytany dowcip rodzinie, znajomych:
– Słuchajcie przeczytałam, opowiem, i jestem ciekawa co o tym myślicie ! Biznesmen czy chłopiec ?
I zaczynają się dyskusje. Jak ja to lubię ! Tematy filozoficzno- życiowe i biznesowe. Taaki mały, niewinny, przeczytany w Londynie włoski dowcip.
To jedna wiadomość.
Jakby tego było jednak mało, czytam książkę dalej. I znowu pełne zaskoczenie!
Otóż, nigdy bym nie przypuszczała, że Episkopat Anglii i Walii w Londynie ogłosił świętego Ojca Pio patronem osób uskarżających się na stres i zimową chandrę, a decyzja ta wynikała ze słynnej rady duchowej świętego ” Módl się, miej nadzieję i nie martw się.”! Anglia i patron św. Ojciec Pio? Niemożliwe! Uśmiecham się opowiadając to innym, a jednak !
Londyn, włoska vespa, szczypta filozofii i wreszcie wiosna, którą już tutaj czuć i słychać za sprawą śpiewu ptaków.
Wiadomości przychodzą w różny sposób. Też tak macie? Ta przyszła do mnie wraz z czytaną książką „Słodki smak pomarańczy. Szalone włoskie wakacje” Petera Moore.
Na dodatek autor podróżował vespą po Włoszech i mieszka w Londynie, choć tym razem nie udało nam się spotkać. Peter dziękuję, za te dwie wiadomości z Twojej książki !