Zniewolona przez zmysły, które jednak tak lubię. Móc usłyszeć! Melodia świata i życia. Widzieć! Kiedy patrzę staję się częścią obrazu, który przenika we mnie i pozostawia niezapomniane galerie, codziennie inne i cudownie niepowtarzalne. Chcę dotykać, bo wiem, że to co dotknę jest moje i prawdziwe. Tak jak teraz, kiedy dotykam młode liście na drzewach.
Nie miałam tego w planach, ale pojechałam. Zobaczyć!
Stoję w tłumie ludzi, słychać okrzyki. Tłum wymachuje liśćmi palmowymi. Czuję radość i czuję ten tłum. Okrzyki dziwnie wpadają tego wieczoru do uszu. Bolą ?
Trwają przygotowania do Wieczerzy. Kobiety wnoszą chleb. Zasiadają do stołu. Jakoś dziwnie słyszę trzask łamanego chleba. I te słowa – „Bierzcie i jedźcie! ” Tłum ludzi stoi. Przestępują z nogi na nogę, a jednak słyszę trzask łamanego chleba. Jak to mocno słychać!
Ktoś koło mnie z dumą podróżnika chwali się – „wiesz taki chleb jadałem na Wyspach Kanaryjskich”. A jednak pomimo to, nadal słyszę odgłos łamania chleba!
Zielone światła, ogród Getsemani. Modlitwa. Tłum okrążył to miejsce. Wyczekuje i patrzy. Dobrze, że palą się ogniska. Jakoś robi się cieplej. Grzeję się przy ognisku, razem z uczniami. Czuwają i grzeją się. Czuję to ciepło. Robi się lepiej. Uczniowie przysypiają. Rozumiem ich, bo jakoś dziwnie zaczyna dłużyć się. I jeszcze to przyjemne ciepło.
Żołnierze nie chcą nas wpuścić na ten ogrodzony teren, zaraz będzie sąd, a przecież po to tu przyjechałam. Aby zobaczyć! Z tyłu nie wolno wchodzić. Ale jak zobaczyć, skoro z przodu jest tyle ludzi ?
Wchodzi Piłat, tłum zaczyna krzyczeć, Słyszę ten tłum. Jak oni głośno krzyczą. A ten facet, który woła – „Krew jego na nas i na dzieci nasze”- ma tak donośny głos, że słychać go chyba jeszcze daleko, przecież on nie ma nagłośnienia. Ciekawe, czy ciężko było mu wymówić te słowa? On żąda, a tłum go popiera. Krzyki. Stoję w tym tłumie. Jest ciemno. Nie zauważyłam, że tuż obok mnie będzie biczowanie. Mam dobre miejsce. Zamykam oczy. Krew jest czerwona.
Aparat odmówił posłuszeństwa, bateria wysiadła. Będę patrzeć. Biegniemy dalej, Coraz mniej widać. Postacie, światła, krzyki, trawa pod nogami i gwiazdy, piękne gwiaździste niebo.
Stoimy przy Golgocie, w gęstym tłumie, ramię przy ramieniu. W tłumie jest nieco cieplej. Czuję tłum, pomimo iż mam na sobie ciepły sweter i zimową kurtkę.
– Wpuście dzieci do przodu, niech coś widzą! Przez tłum nic nie zobaczą – prosi stojąca tuż za mną kobieta.
Przesuwam się. Inni też robią miejsce. Słyszę rytmiczne wbijanie gwoździ. Łup, łup, łup. Melodia.
Jeden gwóźdź chyba im zleciał. Spadł w trawę? Będą szukać? Czy mają w zapasie inny gwóźdź? Dalej słyszę wbijanie.
Nie wiem, czy był to efekt specjalny, ale właśnie z sąsiednich ognisk wielkie kłęby dymu zasnuwają teren Golgoty. Światła pogłębiają ten efekt. Wpatruję się w dymną zasłonę. Nie chcę już patrzeć na Golgotę. Kobiety nawołują. Głośno szlochają i krzyczą. Przeraźliwie krzyczą!
Jest już całkowity zmrok. Stoję w tłumie.
Dzisiaj nadal widzę obrazy, które pozostawiły we mnie przeżycia. Byłam tam.
Misterium Męki Pańskiej, Grębocin 16.04.2014