France avec Passion ” Wyśpiewany tydzień”

Kiedy przychodzimy na przedpołudniową niedzielną Mszę Świętą w małej miejscowości na Lazurowym Wybrzeżu. Zajęte są wszystkie miejsca siedzące. Ba, nawet w przedsionku gromadzą się wierni z dziećmi lub ci, którzy chcą czuć świeży powiew z dworu. Siedzące w ławkach kobiety rozgarniają parne powietrze koronkowymi wachlarzami.

Słyszę dzwonek, wszyscy wstają. Parafialna schola rozpoczyna uroczysty i donośny śpiew w towarzystwie fletu, wiolonczeli, organ i gitary. Obracam się z ciekawości wyglądając początku procesji na wejście. Za moimi plecami stoi cała niedzielna asysta sześciu księży, w tym jeden biskup, zdecydowanie wyższy od pozostałych z amarantową piuską na głowie. W uroczystej procesji zaczynają podążać do ołtarza. Wszyscy zebrani w kościele śpiewają głośno pieśń, a ja mam wrażenie przeniesienia się, na polską pasterkę. W uszach brzmi mi melodyjna francuska pieśń kościelna.
Pierwsze czytanie, drugie i wreszcie Ewangelia. Wychodzi niepozorny starszy ksiądz i zaczyna…śpiewać Ewangelię. Wydobywa z siebie wysokie tony, jakby wspinał się drogą szczytów w pobliskiej miejscowości, to znowu swoim melodyjnym głosem schodzi nisko, i jeszcze niżej, czy da się jeszcze niżej? Nie rozumiem ani słowa, ale ta melodia mnie fascynuje rzeźbiąc w duszy pytania. Czasami śpiewający Ewangelię kapłan zatrzymuje się w melodii wypowiadając kilka słów, niczym przystanek w drodze. Czy już skończył? Nie, śpiewa dalej. Moje myśli zaczynają kolejną drogę.
Zatrzymuje się na dłużej. Koniec Ewangelii.
Na ambonę wychodzi biskup. Uśmiecha się. Czeka. A ja mam jeszcze w uszach melodię ewangelii i moje niedzielne myśli. Biskup ponownie uśmiecha się i coś mówi. Wtem w kościele robi się wesoło, ludzie patrzą się na siebie i śmieją się. Biskup też śmieje się. Patrzy i czeka.
– Mikołaj, co powiedział ks. Biskup?
-Zapytał, czy ma nam wyśpiewać kazanie – odpowiada Mikołaj nadal śmiejąc się.

Anna Wyrzykowska

20.07.2014

DSC_6720-1