Tego dnia lawenda była wszędzie. Była na podłodze w kościele po której wszyscy wchodzili na Mszę rozpoczynający fetę i w czasie kazania. Była na chodnikach po których spacerowaliśmy. Była w kapeluszach uśmiechniętych przechodniów i w kolorowych oknach. Była w lodach, ciasteczkach i w kiełbasie. Była także w lemoniadzie. To dopiero był smak !
Na fetę do Sault na 15 sierpnia zajechaliśmy po górskim slalomie kamperem. Lawendowa feta w Prowansji była naszym marzeniem.
cdn