Wąska uliczka w Saintes Maries de la Mer, a ty nie masz wyjścia, idziesz w rytm ich zadęcia. Na rozgrzanym placu trzech muzyków, coś rzeźbi, wczuwasz się i …dzięki ich plumplum zaczynasz przystosowywać swój oddech, plumplum. Wieczorem w knajpach grają cyganie. Knajpy są pełne, więc stoisz wraz z innymi chłonąc energetyczną muzykę i klaszczesz, na więcej nie ma miejsca. Wreszcie docierasz do placu przy kościele, tutaj jest miejsce i masz dużo czasu, przecież i tak na nocleg będziesz wracać po ciemku.
Na Camargue żyją półdzikie konie, półdzikie byki, o dzikości ptactwa nie będę się rozwodzić.
Nam od pobytu na Camargue inaczej krąży krew w żyłach.
Anna Wyrzykowska