Dziennik francuski. Uwięziona wśród winogron.

Poczułam, że muszę jechać nad morze, zobaczyć lazurowy horyzont, może to dzisiaj jest ten dzień, kiedy niebo spotka się z woda w lazurze. A jednak mój poranny plan dnia przekreśliła sflaczała dętka, a ja poczułam się uwięziona wśród winogron, choć przecież tego właśnie też chciałam. Pozostała mi, więc zmiana planu na kawę wśród winogron i spisanie tego, co mnie w ostatnim czasie spotkało. Tyle już się wydarzyło.

„Misericordias Domini in aeternum cantabo”- z Taize przesłał mi sms-a Mikołaj ( sms 6.07.2015 godz. 21:47)

„Spotkałem wczoraj człowieka, który właśnie jest w drodze z Krakowa do Santiago de Compostella. Wojciech Kurzawa. ( sms 10.07.2015 godz12:10)

„Wyjechaliśmy z Taize! Szczęśliwej drogi i 13! Potrzebujesz różaniec?” ( sms 12.07.2015 godz. 15 – tu muszę dodać gwoli wytłumaczenie różańce często w moich rękach rozpadają się, ogniwa puszczają, paciorki przecierają się i gubią się, są przecież są w użyciu, i tu drugie wtrącenie dla Marzenki – Twój różaniec z Rzymu nadal się trzyma, choć jest w użyciu)

„Wziąłem trzy medaliki i różaniec brązowy od naszych sióstr, wziąć jeszcze biały i coś ? ” ( sm 12.07.2015 godz.15:13 – by wytłumaczyć moje zadziwienie właśnie tym sms-em dopiszę słowa wyjaśnienia – Nie wiem, skąd Mikołaj wiedział że Wojtkowi dwa tygodnie temu zerwała się zawieszka od Cudownego Medalika przywiezionego w zeszłym roku z rue du Bac w Paryżu, moja zerwała się także dwa dni przed wyjazdem, co więcej – sformułowanie – nasze siostry – oznacza te same siostry czyli szarytki z kaplicy w Paryżu, a więc to także ten sam Cudowny Medalik)

„Łazimy po Berlinie, Mi się jak na razie nie podoba. Nie oczekiwałem, że będzie. Do domu dotrę po północy. Pisz! Laudate Dominum omnes gentes Alleluja „( sms 13.07.2015 godz11:16)

i odpisałam

” Ty też pisz i chwal Boga, mówię Ci, co mi się wydarzyło. Siedziałam w samolocie z kobietami jadącymi do Matki Bożej w Lourdes.” ( sms 13.07.2015 godz 11:18)

Mikołaj po północy wraca do domu, aby 15 lipca w samo południe wyruszyć na Camino w ramach projektu „”Camino – u korzeni Europy” Bueno Camino

Dzisiaj razem z Wojtkiem świętujemy miłość

Żeby móc się 20 lat temu pojechać na pielgrzymkę do Włoch Wojtek sprzedał swój motocykl, we Włoszech na tej pielgrzymce spotkaliśmy się.

Dzisiaj nie mamy samochodu osobowego, sprzedaliśmy go.

Trudno jest mieć wszystko, zawsze będzie nam czegoś w życiu brakowało. Życie jest kwestią wyborów.

Kupiliśmy włoską vespę Piaggo, bo to musiała być włoska vespa, samo rozumiecie dlaczego?! Dzisiaj na tym włoskim skuterze świętujemy naszą 19 rocznicę ślubu, naszą trzynastkę! na gorąco , tak na 35 stopni Prowansji.

Ania, Francja, 13.07.2015

Francja