A po Camino była Francja i Bordeaux (9)

Czy z podróży zawsze trzeba wracać? Czy droga z końca świata zawsze prowadzi od razu do Polski? Niekoniecznie. Czasem po jednej podróży rozpoczyna się kolejna i czasem prowadzi ona – niespodzianka! – do Francji.

Wyjechaliśmy bardzo wcześnie rano z Javier nie tak daleko od Pamplony. Spałem w autokarze zaledwie kilka godzin, kiedy dotarliśmy już do Bordeaux – miasta, na którego obrzeżach miałem zostać wyrzucony.

Autokar jechał spokojnie dalej, podczas gdy ja stałem na przystanku autobusowym ze śpiworem, karimata i walizką, czekając na przyjazd autobusu. Chyba cud sprawił, że jechał on z dalekich przedmieść na sam dworzec Saint Jean w centrum.

Co robiłem w Bordeaux?

Słuchałem ludzi grających na pianinie na dworcu Saint Jean. Gubiłem kółka od walizki i czasem sam się gubiłem. Często. Podziwiałem budynki, które przywodziły na myśl te paryskie, do których też mnie ciągnęło. Katedry, kamienice, fontanny… zwłaszcza słynne mirror d’eau, czyli lustro wody znajdujące się nad rzeką, gdzie pluskają się dzieci i gdzie można się przejść i ochłodzić stopy.

Spotkałem też kilku pielgrzymów Camino de Santiago. Rozpoznawałem ich po sporych plecakach i przyczepionych do nich muszlach. Sam również ze swoją się nie rozstałem, więc pozdrawialiśmy się i zatrzymywaliśmy, by porozmawiać. Przez Bordeaux prowadzi w końcu szlak francuski.

A więc nie opuściłem Camino. Jednocześnie jednak zmierzałem dalej i dalej, a konkretnie – ku winnicom!

Mikołaj, lipiec 2015