Zwykłe, europejskie miasteczko. Restauracje, gołębie, piękna Starówka odwiedzana przez turystów, parki, dzielnice bogatych i tych biedniejszych. Oraz zoo. Zoo, z którego ucieka Ona. Pragnie życia na wolności, dlatego teraz też przechadza się po mieście – tam była jedną z wielu, tu jest Obca.
Kim jest Ona? To tygrysica syberyjska. Na początku jesteśmy przerażeni, że jest stąd, ale nie, całe szczęście jej rodzice urodzili się na Syberii. Uff, a więc wszystko w porządku. W końcu wszystko, co złe, przychodzi z zewnątrz. To oni. My jesteśmy ok.
Tygrysica nie ma złych zamiarów, pragnie tylko stać się częścią społeczeństwa. I mieszkańcy nawet ją akceptują, ale miasto – już nie. Mieszkańcy, czyli pracownicy banku, bezdomni, ale też gołębie i kruki. „Tigern” to sztuka, która jest właściwie teatrem dokumentalnym: przedstawia szereg wywiadów z osobami (ale też innymi stworzeniami), które spotkały tytułową tygrysicę.
Gianina Carbunariu, pochodząca z Rumunii autorka scenariusza, inspirowała się prawdziwym historią. W 2011 tygrysica uciekła z zoo w małym rumuńskim miasteczku. Gianina pojechała tam i rozmawiała z ludźmi, którzy widzieli tygrysicę. Nie rozmawiała tylko z gołębiami. Gołębie to zupełnie inna historia.
Spektakl Sofii Jupither, szwedzkiej reżyserki teatralnej, jest krótki, błyskotliwy, przenikliwy, z humorem. I niesamowicie naturalny. Nigdy nie byłem na sztuce, której aktorzy mieli tak bezpośredni kontakt z widzami. Nawet nie wiem, kiedy wszystko się zaczęło. Jeszcze było przed czasem, aktorzy przechadzali się po scenie, my czekaliśmy na znak, cokolwiek. W pewnym momencie jeden z aktorów zaczął mówić do widowni, trochę o sztuce, trochę o ich grupie i następnie zupełnie płynnie wszedł w swoją postać. Tak jakby sztuka cały czas trwała, jakby aktorzy od początku do końca były osobami, które przyszły tutaj, by opowiedzieć nam o swoim spotkaniu z tygrysicą. Jednocześnie śmiałem się i zastanawiałem, zupełnie jak przy słuchaniu historii znajomych. Stuprocentowa naturalność.
Ta opowieść jest dla Gianiny Carbunariu i Sofii Jupither pewnego rodzaju parabolą, po trochu też sztuką polityczną. Europejskie miasteczko to każde miasteczko, a tygrysica to po prostu Obcy, który wkracza na nasze „porządne” terytorium i od razu zostaje z góry oceniany, naznaczony etykietami. To może być tygrysica, uchodźca, albo osoba z innym poglądem na świat – jakiś rodzaj Nieznanego, którego zawsze się obawiamy.
Tymczasem różnimy się tylko powierzchniowo, tak naprawdę nami wszystkimi kierują podobne siły, nieważne kim i skąd jesteśmy. Nawet język nie stanowi problemu – wszyscy rozumiemy sztukę po szwedzku.
.
..
…
No dobra, były napisy.
W każdym razie, w tym roku, zaczynając od Avignon, Sofia Jupither wraz ze swoją niezależną grupą aktorów (a raczej świadkami spotkania z Obcym), będzie podróżować po całej Europie, przekraczając granicę między znanym i nieznanym, między teatrem a dokumentem i co najważniejsze – między nami a Obcym.
Mikołaj Wyrzykowski
Zdjęcia: © Christophe Raynaud de Lage / Festival d’Avignon