Dziennik pokładowy. Pustynia i motyl ( 5-6 )

Nie wiem czemu zapomniałam napisać, o tym na samym początku, może dlatego że to przykra wiadomość dla miłośników muzyki i Prowansji? Otóż odkąd tu jesteśmy, tj. od 5 września cykady, sławetni piewcy Prowansji już nie koncertują. A muzyka zmienia wszystko!

Co zaś się tyczy pogody, to zrobiwszy wywiad wśród tubylców dowiedziałam się, że w lipcu deszcz padał tutaj jedną godzinę, zaś w czerwcu padało całe dwie godziny. Temperatura stała 30-36 stopni i piewcy skończyli tournee!

Prowansja

***

Pustynia. Miejsce gdzie walczysz ze swoją słabością gdzie woda jest życiem. Tutaj wiele rzeczy dostrzegasz w inny sposób. Dzisiaj mam ostry sekator i proste zadanie przed sobą. Dzwony pobliskiego kościoła wydzwaniają na Anioł Pański, słońce wypala niemiłosiernie osiągając  36 stopni. Ścinamy winogrona. Ziemia sucha i kamienista, a obcinanie wymaga nachylania, a czasami wręcz kucania czy klęczenia, jak kto woli.

Prowansja

Oddzielam istotne sprawy od tych błahych. Moja pustynia.

W oczekiwaniu na oazę obfitości. (07.09.2016 )

Prowansja

 

Dziś będziesz porterem, motylem lub po prostu vandangerem. Wybór z góry przydzielony, czyli nie mam wyboru. Co do mnie to zawsze jestem vandangere, czyli ścinający, człowiekiem z czerwonym sekatorem. Co zaś się tyczy porter, to człowiek od noszenia wiaderek / koszyków do przyczepy. Bywa, że wykonuje on slalom między krzakami winorośli, czy wręcz bierze udział w ćwiczeniach wojskowych padnij-powstań pomiędzy drutami. Ale się nie schyla! A niektórzy tak wolą!

 Motyl to całkiem niezła fucha, lata pomiędzy vandangerami i przynosi im radość, czytaj pomoc.

Dzisiaj trafiła się przewózka w skrzyniach na traktorze. Pierwszy raz w życiu. Jest przygoda. (08.09.2016 )

Prowansja