Dziennik pokładowy. Winobranie to zabawa (24)

Wycieram bagietką swój talerz po zjedzonym obiedzie.  Robię tak, przy trzecim zjedzonym tutaj posiłku, jak każdy siedzących tutaj z czterdziestu osób przy długim nakrytym kolorową ceratą stole. Za nami już zupa marchewkowa i spaghetti Bolognese, zielona fasolka szparagowa i białe mięso z sosem, quiche lorraine z boczkiem i cebulą, wszystko z dodatkiem deserów jak mus czekoladowy, zapiekane jabłka, ciasta, kilkoma rodzajami serów do każdego posiłku, winem czerwonym i białym oraz na zakończenie popite kawą. Nie można jeszcze zapomnieć o każdorazowo pitym przed kolacją kirze, jednym z francuskich aperitifów, składającym się z białego wina aligote i crème de cassis ( likier z czarnych porzeczek). Tyle było smakowania na trzy posiłki i zawsze z bagietką.

– Wiesz jak w zeszłym roku była na kolację pizza – to i tak była bagietka, bo bagietka musi być!

Burgundia

Siedząc przy tym stole czuję jakbym miała gdzieś około 12-15 lat, a może nawet mniej jak w przedszkolu. Pobyt na tej burgundzkiej winnicy radykalnie odmładza. Śmiechy, chowanie przedmiotów, gdy ktoś odchodzi na chwilkę, rzucanie kulkami z papieru dla zaczepki, istna komedia. – Uważaj zakładamy ceratę idzie woda- woła Wojtek. Woda czy wino? Nie wiadomo. Taka tradycja, zabawa musi być i kogoś musi zmoczyć. O, dzisiaj zmoczyła znienacka Toma ze Szwecji. Wszyscy się śmieją i po cichu przepychają wodę dalej po ceratowym stole.

– Przepychamy do Maroka – wołam do siedzącego obok Cyrila, o niemożliwie poskręcanych czarnych lokach. Nie ma to znaczenia, że mówię po polsku do Francuza, ważne, że zabawa trwa dalej i on wie, co dalej zrobić. Przepychamy. Zaskoczenie i śmiechy. Uczestniczę w zabawie dla dorosłych mających od 18 do 70 lat. Bawimy się tutaj jednakowo bez żadnych barier wiekowych i językowych, od właścicieli winnicy po vandangers i pracowników stałych winnicy.

– Wiesz nie wiedziałam, że jeszcze będę mogła się tak bawić jak kiedyś, broić jak to robiłam w przedszkolu czy szkole – mówię do Wojtka –  Rozśmieszałam wtedy siedzących przy stole kolegów i koleżanki, tak skutecznie, że spadali oni ze śmiechu z krzeseł, a ja wielokrotnie siedziałam z tego powodu w kącie. Tutaj mogę bawić się bez ograniczeń. – Wiwat Polacy – krzyczy do nas siedzący naprzeciwko Asterix – odpowiadamy i zabawa trwa dalej!

* * *

Burgundia

Zielone wzgórza, doliny, gdziekolwiek wzrokiem nie sięgnąć ciągną się długie rzędy winorośli. Siedzę przy swoim wiaderku. Zbieramy na jednym wzgórzu, na drugim sąsiednim wzgórzu naprzeciwko nas zbierają vandangers z innej winnicy. – Ho ho ho- wołają do nas a echo niesie. – Ho ho ho -odpowiadamy równie głośno prostując się nad winoroślami. Melodia zbierania wzbogacona o radość.

Czuję, że jest coś więcej niż praca. Czuję to zdecydowanie lepiej niż w Prowansji. 26.09.2016 ( Poniedziałek) Ania